Franciszek Dąbrowski ur 1881

 


  • autor: Edward Janusz/ data: 1881-1948
Franciszek Dąbrowski urodził się w 1881 r. w biednej wiosce Wesoła k. Brzozowa. Jako najstarszemu z trojga rodzeństwa - dzieci Walentego i Antoniny powierzono mu pasienie krów. Na łące mógł w spokoju oddawać się swemu ulubionemu zajęciu. W kawałku lipowego drewna rzeźbił kozikiem figurki zwierząt. Po niedzielnej mszy w wiejskim kościele podpatrywał figurki świętych, które starał się naśladować. Zauważył to proboszcz. Gdy Franciszek skończył szkołę, za zgodą rodziców zawiózł go wraz z jego pracami do Krakowa i oddał na naukę do szkoły rzemiosła artystycznego przy ul. Zwierzynieckiej. Po jej ukończeniu, zaopatrzony w świadectwo i doskonałe opinie, wyjechał do Przemyśla, gdzie zatrudnił się w znanej pracowni rzeźbiarskiej Ferdynanda Majerskiego. Wykonywała ona wyposażenie i wystrój kościołów i cerkwi w całym regionie.

W czasie, gdy Franciszek Dąbrowski rozpoczął pracę, firma wykonywała monumentalny ołtarz główny dla kościoła w Żołyni. Powierzono mu odpowiedzialne zadanie: wyrzeźbienie figur Trójcy św., która zajmowała centralną część ołtarza. Po zakończeniu zlecenia wysłany został do Żołyni, gdzie brał udział w montowaniu retabulum. Okazało się, iż Franciszek miał sokoli wzrok. Siedząc wysoko na rusztowaniu (ołtarz ma wymiary 18,5 na 6 m) wypatrzył modlącą się w nawie głównej piękną, elegancko i nietypowo ubraną dziewczynę. Później okazało się, że była to Karolina Kowalska, która niedawno wróciła ze Stanów Zjednoczonych. W Chicago, mieszkając u dwóch zamężnych sióstr, przez sześć lat pracowała w fabryce słodyczy. Po krótkiej znajomości Franciszek oświadczył się w 1906 r. Młode małżeństwo zamieszkało w domu rodziców Karoliny. Do 1912 r. budowali drewniany dom na żołyńskim Rynku. Prace przeciągały się, gdyż konieczne było najpierw wyposażenie pomieszczenia przeznaczonego na pracownię.

Franciszek niedługo cieszył się życiem rodzinnym. W 1913 r. powołany został do wojska austriackiego. W rok później wybuchła I wojna światowa. Cofająca się armia rosyjska spaliła wschodnią pierzeję Rynku, w tym nowy dom Dąbrowskich. On sam dostał się do niewoli i został wywieziony na Syberię. Niewiele wiemy o tym pobycie, który przedłużył się do dziewięciu lat. Ze spisu prac, które pod koniec życia sporządził Franciszek, wiemy, że pracował dla cerkwi w Tiumeniu, Tobolsku, Omsku, Tomsku i Irkucku. W roku 1922 wrócił do Polski i rozpoczął budowę nowego domu – tym razem murowanego. Rodzina wprowadziła się do niego sześć lat później i to on zachował się w nadspodziewanie dobrym stanie do chwili obecnej.

Na parterze mieści się pracownia główna. Niegdyś wyposażona była w sześć warsztatów stolarskich (zachowały się dwa), tokarkę i zestaw narzędzi stolarskich oraz rzeźbiarskich. Na podwórzu znajduje się pracownia wykonana z drewna modrzewiowego. Duża, dobrze oświetlona (z sześcioma oknami), służyła wyłącznie do prac pozłotniczych. Na długich stołach układano elementy ołtarza. W środku panowała idealna czystość. Wnętrze izolowane było od prochu, pyłu i przeciągów. Dwaj pozłotnicy przyjeżdżali z Przemyśla i Lwowa. (Personel warsztatu stanowili trzej synowie oraz dwóch stolarzy.) Drugi drewniany barak był wysoki i służył do próbnego montażu elementów ołtarza. Stojąca obok przewiewna szopa pełniła funkcje magazynu do suszenia drewna. Wszystkie projekty stolarskie i architektoniczne wykonywał Franciszek Dąbrowski. Były wśród nich także kopie pałacowych antyków zamawiane przez Potockich z Łańcuta oraz Lubomirskich z Przeworska. Właściciel pracowni raz w roku zimą odwiedzał parafie, poszukując nowych klientów. Zbierał zamówienia, podpisywał umowy, zostawiając zamawiającym prezenty: rzeźby w postaci głów Chrystusa, Marii a także wieszczów narodowych. Wśród podarunków były także krucyfiksy ze szlachetnego drewna i kości, rzeźbione ramki do obrazów, na klatkach dla kanarków skończywszy.

Franciszek zmarł po wojnie, w roku 1948, w zupełnie nowej rzeczywistości – kiedy to władze niszczyły domiarami prywatną wytwórczość, a tę pracującą na potrzeby Kościoła tępiły ze szczególną bezwzględnością. Jako swoisty „testament” zostawił spis ok. stu wykonanych przez siebie prac. Rozpoczynają go ołtarze wysłane do kościołów amerykańskich miast: Buffalo i Detroit. Do wymienionych wyżej ikonostasów cerkiewnych na Syberii dodać należy prace dla polskich kościołów, m. in.: Borysław, Chyrów, Dzików, Jarosław, Jasło, Kołomyja, Kraków (oo.Reformaci – ołtarz romański, kościół na Podgórzu – gotycki), Leżajsk (oo. Bernardyni), Lwów (szpital), Oświęcim (dwa gotyckie), Przemyśl (archikatedra), Sanok, Tuligłowy, Tarnów, Warszawa (ss. Felicjanki), Zakopane (kaplica przy Księżówce). Osobne miejsce w tym pobieżnym spisie zajmują wyrzeźbione ambony. Najbardziej znaną pracą jest wymieniona wyżej grupa Trójcy św. w ołtarzu głównym w Żołyni oraz ołtarz boczny w tymże kościele, wykonany wraz z synami.

Następcą Franciszka został najmłodszy syn Henryk, który kształcił się w Łańcucie. W 1946 r. w Katowicach uzyskał dyplom mistrza stolarskiego i snycerskiego. W rok później założył rodzinę. W czasie wojny działał w strukturach Armii Krajowej. Zmarł w roku 1989. Od końca lat 20. oraz w latach 30. – pracując razem z ojcem stworzył wiele ołtarzy, ambon oraz figur. Jego samodzielnymi dziełami dla kościoła w Żołyni są: krucyfiks w kruchcie, konfesjonały neogotycki oraz dwa modernistyczne, figury w feretronach. Długa jest lista kościołów, dla których pracował np. w Przemyślu, Leżajsku, Sieniawie, Albigowej, Jarosławiu, Częstochowie, Starej Wsi. Przed wojną wykonywał także meble dla Alfreda hr. Potockiego w Łańcucie. Specjalizował się w rzeźbie figuralnej. Okres powojenny nie pozwolił mu na swobodną działalność artystyczną i gospodarczą.

W warsztacie Franciszka pracował również syn Antoni, uzdolniony rzeźbiarz i malarz. Nie dane mu było pozostać w zawodzie. Brał udział w wojnie 1939 r., a następnie przez Węgry i Jugosławię dostał się do Szkocji, gdzie służył w Korpusie Wojsk Polskich jako strzelec pokładowy. Zginął wracając z bombardowania Niemiec w roku 1943. Maszyna, poważnie uszkodzona przez niemiecki samolot, wybuchła w powietrzu i runęła na ziemię. Nikt z załogi nie ocalał. Miesiąc później rozkazem Naczelnego Wodza otrzymał pośmiertnie Brązowy Krzyż Zasługi z Mieczami.


Rodzinna kamienica Dąbrowskich w Żołyni. Fot. Tadeusz Poźniak

Współpracownikiem Franciszka był krótko syn Zdzisław, który po wojnie wyjechał na Śląsk. Zainteresowania snycerką nie wykazywał zaś syn Łucjan, który miał zdolności rysunkowe. Po maturze we Lwowie rozpoczął w tym mieście studia prawnicze. Zachowało się kilka jego prac, m.in. widok wschodniej pierzei żołyńskiego Rynku po pożarze w 1915 r. Po II wojnie pracował jako nauczyciel w Szkole Włókienniczej w Rakszawie. Pisał również wiersze; niestety duża część jego dorobku poetyckiego zaginęła. Zmarł w 1989 r. Jedyną córką Franciszka była Donata (1923-2015), która wyjechała do Krakowa i ukończyła chemię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracowała w Instytucie Farmaceutycznym POLFA, gdzie opracowywała technologie produkcji nowych leków. Opatentowała kilkanaście wynalazków, m. in. recepturę tak znanych preparatów jak aviomarin czy guajazyl. To ona najbardziej interesowała się historią rodziny i ocaliła domowe archiwum.